Wyszukiwarka producentów
Darmowa dostawa
Darmowa dostawa (Przesyłka biznesowa) już od 300,00 zł.
W dolinie róż 0

Każdy z nas, kolekcjonerów ma swoje ulubione motywy. Niedawno pisaliśmy o niebieskich, holenderskich kwiatach i wiatrakach, które zdobią naszą kuchnię. Wcześniej zaczęliśmy pisanie tego dzienniczka od winogron. Dzisiaj Pani Bożena dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat śląskiej porcelany zdobionej różami. W sposób niezwykle błyskotliwy!


W Dolinie Róż


Podziwiam wytrwałość i konsekwencję Państwa Smoleniów w kolekcjonowaniu porcelany z motywem winogron. Wzory to rzadkie, na pewno bardziej dostępne są mieszane kompozycje owocowe. Te pierwsze jak szlachetne wino – drugie jak... smaczny kompot.

Gromadzenie takich zbiorów wymaga czasu i cierpliwości – a przede wszystkim znawstwa. Gdzież mnie, przygodnej zbieraczce-amatorce, w dodatku na etapie łakomstwa na wszystko, do wytrawnych antykwariuszy!

Pan Rasheed „zaraził” mnie zainteresowaniem śląską porcelaną. No i po trosze zaczął – drogą e-mailową – edukować. Teraz bardziej świadomie się jej przyglądam, a i czasem coś na jej temat przeczytam.

Zbiory przyrastają. W witrynce, na półkach, biurkach, komodzie, w maleńkiej etażerce – istne „chinatown”. Kiedy się zastanawiam, jaki też motyw w nich przeważa, dochodzę do wniosku, że u mnie – jak u Tuwima –


Najpierw róże.
Nie karminowe, kosmetyczne,
Róże królowe poetyczne,
Pragnące, pachnąc, uszczęśliwić,
Z łodygą jak balowa kibić:
Metr wysokości, płatki rżnięte
W krwawym koralu, zawinięte;
Róże Hiszpanki feudalne,
Nieopisanie seksualne,
Przy których by sam rubin pobladł...


Róża to sama poezja. Wystarczy się przyjrzeć temu maleńkiemu mlecznikowi z Tułowic – szlachetnemu i sygnowanemu, a jakże. Piękny jako forma i ozdobiony jedynym kwiatem, może być obiektem kontemplacji. Japończycy lubią stawiać w wazonach albo wręczać kwiaty pojedyncze. Nie ze skąpstwa, ale dlatego, że właśnie wtedy jest widoczna cała uroda.



W bukiecie wiejskim, jak wiadomo,
Róże są skromne, bo po-domu;
Nie tkwią w kryształach na wystawie
Za lśniącą taflą szkła w Warszawie...

Te jednak tkwią właśnie „za lśniącą taflą szkła w Warszawie” – w mojej witrynce. Widywałam ten model w kilku wersjach kolorystycznych, ale zestaw śniadaniowy, który kupiłam w „Retro-bibelocie” przyciągnął mnie nie tylko subtelnością wzoru, ale i ciemnobłękitną barwą drobniutkich róż. Niebieskie róże – marzenie ogrodników. Komplet szlachetny, sygnowany, a pochodzi z Żar (Sorau).



Nie sterczą swą łodygą długą,
Jakby połknęły jedna drugą;
Bez aspiracji do salonu,
Bez wywodzenia się z Saronu,
Bez dąsów, pąsów i purpury,
Nie zadzierają głów do góry...


Na tej tułowickiej paterce sformowały równy szereg wokół brzegu. Niewysokie, skromne, o rzadziej spotykanym, nieco uproszczonym wzorze i barwie nasyconego różu muśniętego złotem. Z listeczkami na baczność. Ileż w nich wdzięku. Jak doskonale zharmonizowane z kształtem naczynia. Żadnej przesady – wszystkiego akurat w sam raz.



Jak porzucone narzeczone
Trzymają główki opuszczone,
A oczy wznoszą – i tak trwają,
I spoglądając – przepraszają.
Owe z cieplarni emigrantki,
Sztamowych biedne familiantki,
Nie są wyniosłe ni zawistne,
Lecz dobroduszne, drobnolistne,
Gęste i niskie, krasne, kraśne,
Zawsze z żółtawym proszkiem w środku,
Dobre przy bluzkach u podlotków
Lub w szklance.


Ta cukierniczka o prostym, ale ciekawym kształcie na pewno pochodzi ze Śląska, najprawdopodobniej też z Tułowic. Jest niesygnowana, bo, wedle wyjaśnień Pana Rasheeda, z jakiegoś powodu – najprawdopodobniej drobnej i dla nas niewidocznej wady – nie spełniła wymogów surowej komisji kwalifikującej wyroby do przyznania im firmowego stempelka. No cóż – znów szlachcianka niewylegitymowana. Różyczki na niej „trzymają główki opuszczone” i... tęsknią za podlotkami.



Drobnomieszczańskie nasze róże,
Różyczki raczej lub różęta,
Tak ja je widzę i pamiętam,
Z barwy przyrównałbym tynkturze
Na siódmej wodzie po purpurze.
Coś miały z barszczu i coś z malin...


Właśnie taki drobnomieszczański, wiekowy, prababciny jest ten zestaw śniadaniowy z Altwasser czyli ze Starego Zdroju, dzielnicy Wałbrzycha. Różyczki-różęta zostały tu rozsypane luźno na całym tle pomiędzy innymi kwiatkami. Barwy mają spłowiałe, niektóre zupełnie blade, zaledwie dotknięte różem, inne trochę przypominają maliny. Ten wzruszający komplecik prowadzi myśl ku nieznajomej pierwszej właścicielce...



A teraz – orkiestra tusz! Na scenę wkracza najnowszy mój nabytek z „Retro-bibelotu” – iście królewski serwis na słodycze, owoce, a może sałatkę owocową z galaretką. Rodem z Parowej. Rozsiadły się na nim róże sporego formatu, a jeszcze, jakby tego było mało, poprzetykane girlandkami zupełnie maleńkich. Na salaterce większe, na miseczkach proporcjonalnie zminiaturyzowane. W trzech kolorach. Usadzone w nie zawsze równych odległościach – wszak to ręka ludzka zdobiła, a nie maszyna. Po prostu bajeczne!



Bowiem nie tylko u Rosenthala, ale i na Śląsku bujnie rozkwitała równie piękna Dolina Róż.


Bożena z Warszawy

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium