Wyszukiwarka producentów
Darmowa dostawa
Darmowa dostawa (Przesyłka biznesowa) już od 300,00 zł.
Co wybrać na prezent? 0
Co wybrać na prezent?

Co wybrać na prezent?

 

Prezenty z antykwariatów od dawna miały powodzenie. Jako dziecko rozczytywałam się w ocalonym z przedwojennej biblioteki dziadków podręczniku dobrych manier, autorstwa Marii z Colonna Walewskich Wielopolskiej, Obyczaje towarzyskie. Cóż to była za wspaniała lektura! Dziś ta książeczka sama jest rarytasem antykwarycznym. Po prostu perełką dla badacza kultury. Obowiązujące w różnych sytuacjach zasady savoir-vivre`upodpowiadała wszystkim sferom – tym wysokim także. Na przykład w zakresie doboru prezentów z okazji chrztu. Począwszy od biżuterii dla dziewczynki, a szabli czy ryngrafu dla chłopca – niekoniecznie rodzinnych, bo nieraz właśnie wypatrzonych w antykwariacie, czego pani Wielopolska nie tylko nie ukrywała, a co wręcz doradzała – do tzw. krzyżma, czyli sztuki białego płótna, w rodzinach niemajętnych.

            W peerelowskim „Przekroju” rubrykę „Demokratyczny savoir-vivre” prowadziła redaktor Janina Ipohorska, ukrywająca się za pseudonimem „Jan Kamyczek”. To też jest kopalnia wiedzy o obyczajach, ale z zupełnie innego świata. Na antykwaryczne faramuszki nie było w nim miejsca.

 

            Co warto wybierać na prezent, kiedy różnimy się między sobą grubością portfeli? Zwłaszcza, jeżeli ma się świadomość, jak smutnym przedmiotem jest prezent nietrafiony. Na pewno wybór powinien zależeć od przynajmniej elementarnej znajomości gustu osoby, którą obdarowujemy. 

A w kontekście „Retro-bibelotu”? Na imieniny wybrałabym jakiś piękny wazon – i pasujący do niego bukiet z kwiaciarni albo... wprost ze straganu. Wybór wazonów w butiku Państwa Smoleniów jest spory – i doprawdy na każdą kieszeń. Warto dać się ponieść wyobraźni.

 

            Idą Święta. Tu – propozycja uniwersalna. Wiem od Pana Rasheeda, że rasowi kolekcjonerzy nie za bardzo sobie cenią zestawy śniadaniowe. Ale ja, zbieraczka przypadkowa i „niedzielna”, wyjątkowo je polubiłam. I to wcale nie te najszlachetniejsze, z najbardziej kruchej porcelany, które strach trącić palcem, ale te nieco grubsze, użytkowe, które się od czasu do czasu wyjmuje z witrynki, żeby wypić z nich herbatę czy kawę. Nadają się na piękny prezent. Bardzo osobisty, taki od serca. Wypraktykowałam – to się sprawdza.

 

            W „Retro-bibelocie” jest duża galeria „śniadaniówek”. Formy i wzory stosowne dla płci obojga – te „męskie” może nieco bardziej oszczędne w zdobieniach, aczkolwiek gusta są różne i czasem zaskakujące. Wielka jest rozpiętość propozycji – także cenowych. Zamiast w pośpiechu szukać po mieście – i kupować „niepowtarzalny” banał z wielotysięcznej serii – warto spokojnie się przyjrzeć i wybrać coś naprawdę oryginalnego, szlachetnego, co się ma dosłownie pod ręką – pod palcami, na kliknięcie.

 

            A oto moje wybory:

 

            Przyjaciółkę Zosię, szaloną ogrodniczkę, zakochaną w piwoniach, ale także w panoszących się bez opamiętania konwaliach, na porę jesienno-zimową i herbacianą obdarowałam tym przepięknym kompletem. Porcelana wcale nie „starożytna”, z Turyngii, pewnie z lat pięćdziesiątych XX wieku, zdobiona w malarni Hädrich & Sohn. Stan – jakby wyjęta z witrynki. Śniadaniówka z miejsca zdobyła jej serce. Po prostu – była dla niej. To właśnie Zosia, która imieniny obchodzi w maju, miesiącu konwaliowym, przekazała mi prawdę, że prezentami okolicznościowymi należy się obdarzać niekoniecznie w zgodzie z kalendarzem. Im wcześniej się dostanie prezent – tym dłużej się nim cieszymy... A więc niech ma Zośka „w sercu ciągle maj”. A podarunek – powiedzmy: na gwiazdkę.

 

                      

 

           

Dla mojej kuzynki Marysi kupiłam kiedyś tę śliczną bawarską filiżankę w róże, sygnowaną Royal Tettau. I dla siebie identyczną. Są spore. Obie lubimy ten poręczny nieco większy format, kiedy nie trzeba ciągle dolewać herbaty.

 

 

            Mężowi podarowałam ten komplet kawowy China Blau Oscara Schallera. Wzór uniwersalny, nadaje się i dla pań, i dla panów.

 

                       

 

            Czegoś by mi jednak brakowało, gdybym nie pokazała prezentu ode mnie... dla mnie. 

Wiosną, kiedy zieleń najbujniejsza, urzekł mnie ten, nazwany przez Państwa Smoleniów Zieloną Ślicznotką, zestaw z Turyngii – ściśle: z Weimaru. Porcelana nie bardzo stara, solidna, nieco grubsza. Do zielonej herbaty – żeby kolory harmonizowały.  

 

                       

 

A kolekcjonerom i zbieraczom z kręgu „Retro-bibelotu” życzę równie udanych świątecznych zakupów.

                                                                                                         

Bożena z Warszawy   

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium