Cieszymy się, że Pan Mariusz podzielił się z nami swoimi niebanalnymi spostrzeżeniami na temat nowo zakupionej filiżanki. Porcelany niezwykłej, Rosenthalowskiej, szlachetnej i pałacowej. Zapraszam na błogą chwilę bez zmartwień w towarzystwie Pana Mariusza i naszym.
Jeszcze jedna śniadaniówka! Czy to ma sens?! Praktycznego z pewnością nie. Może jedynie
estetyczny, bo nie miałem dotąd śniadaniówki tego modelu: ROSENTHAL SANSSOUCI.
Przyniesiono ją dziś rano, w porze mojego śniadania. Bułka z twarożkiem – nic takiego! Ale
na Rosenthalu może smakować lepiej. Po śniadaniu, nałożywszy okulary, zacząłem
przyglądać się sygnaturom. SANSSOUCI – to nie jedno, lecz dwa słowa, które we Francji
znaczą: „bez zmartwień”. Są dobrze znane również w Niemczech, bo figurują na słynnej w
tym kraju budowli: letniej rezydencji króla Prus, Fryderyka II, w Poczdamie. Kim był i jaką
rolę odegrał ten król w dziejach Polski – wiadomo. Jednak w swym niewielkim pałacu,
parterowym niczym wiejski dom (otaczał go za to ogromny park, kilkakrotnie większy od
naszych Łazienek), bezwzględny polityk przemieniał się w filozofa i artystę – próbującego
wieść tu życie szczęśliwe i beztroskie. Co łączy rezydencję pruskiego władcy z moim
zestawem śniadaniowym? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: styl rokokowy. Nawiązania
do rokoka w XX-wiecznych wyrobach porcelanowych bywają nieudolne i niezdarne. Ale nie
w tym przypadku! Świadczą o tym właśnie owe piękne reliefy, umieszczone na spodku,
talerzyku i filiżance, które tak bardzo spodobały się Panu Rasheedowi. Dominuje w nich
motyw ogrodowej pergoli, oplecionej kwiatami – motyw zaiste idylliczny! Patrząc nań, myślę
sobie: niech chociaż ten kwadrans, podczas którego będę jadł śniadanie na porcelanie
SANSSOUCI, będzie dla mnie czasem BEZ ZMARTWIEŃ!
Mariusz Kazańczuk
Retro-bibelot:
Dwa lata temu mieliśmy ogromną przyjemność zwiedzać zespół pałacowo-parkowy w Poczdamie, w którym mieści się stary i nowy pałac Sanssouci. Pomimo że mieszkamy w Pszczynie i obcujemy z pięknym parkiem i pałacem na co dzień, to musimy przyznać, że kompleks zrobił na nas ogromne wrażenie. Park jest bardzo duży, ale dzięki temu znajduje się w nim mnóstwo perełeczek architektonicznych, z których najbardziej znane są stary i nowy pałac. Ten pierwszy podobał nam się bardziej. Jest mały, nie za bardzo cesarski, przytłaczający, ale za to niezwykle piękny w drobiazgach. Przed nim roztaczają się tarasy, w pobliżu pełno jest mniejszych i większych fontann. Nowy pałac położony na zachodnim krańcu parku, to jest kilka kilometrów od starego, sprawia zupełnie inne wrażanie. Tu widać potęgę, imperialność, na szczęście zanika ona, gdy widzi się studentów kroczących na zajęcia, które odbywają w budynkach pałacowych. Ahh co za warunki dla nauki!
Serdecznie polecam Poczdam dla miłośników podróży i piękna. Dla osób z zachodniej części Polski może to być nawet wycieczka jednodniowa bez potrzeby noclegu. Przy okazji można dać się porwać pobliskiemu Berlinowi.
A my z Pszczyny? Nie mamy się czym martwić, nasz pałac prezentuje się wcale nie gorzej niż ten cesarski. Żałujemy i wzdychamy jednak, że ani fabryka Rosenthala, ani nawet Giesche, czy Franciszka nie stworzyli naszej własnej, pszczyńskiej filiżanki...