Wyszukiwarka producentów
Darmowa dostawa
Darmowa dostawa (Odbiór w punkcie Poczty Polskiej) już od 250,01 zł.
Talerz z herbem 0

Myślę, że każdy z nas - amatorów pięknych przedmiotów, ma w swoich zbiorach eksponaty o historii intrygującej, tajemniczej. Są z nami, zdobią i służą, lecz na dobrą sprawę nie wiemy skąd się wzięły. Jaką drogę musiały przejść, aby być teraz w naszym posiadaniu? W czyich rękach były wcześniej? O swojej zagadce opowiada Pan Mariusz, który dokonał niezwykłego odkrycia historycznego... w bloku na Ursynowie.



Talerz z herbem


„Nasze nazwisko zmieniło się na Durbeyfield, ale mamy dowody, że nazywamy się d’Uberville. Badacze starożytności twierdzą, że tak jest naprawdę, i jeszcze... jeszcze mamy w domu starą pieczęć z wyrzeźbionym na tarczy lwem, wspinającym się do skoku pod starym zamkiem. Mamy także srebrną łyżkę, okrągłą jak mała warząchew, z takim samym rysunkiem. Ale jest już tak zniszczona, że matka używa jej do mieszania grochówki”.


Słowa te wypowiada tytułowa bohaterka powieści Thomasa Hardy’ego pt. TESSA D’UBERVILLE. Jej ojciec John, ubogi przekupień i pijaczek, który jest w prostej linii potomkiem sir Pagana d’Uberville, jednego z rycerzy Wilhelma Zdobywcy, odziedziczył po bogatych przodkach jedynie zużytą pieczęć i zniszczoną łyżkę. Arystokratyczne pochodzenie uświadamia mu miejscowy pastor, miłośnik historii i genealogii. Podczas przypadkowego spotkania na drodze, patrząc na podchmielonego „sir” Johna, ledwie trzymającego się na nogach, duchowny stwierdza filozoficznie: „Jakże możni tego świata upadają nisko!”.


Wątek znanej powieści i znakomitego filmu Romana Polańskiego, którego stała się kanwą, przypomniałem sobie niedawno, kiedy odwiedziłem moją przyjaciółkę na Ursynowie. To była moja pierwsza wizyta w jej nowym mieszkaniu, dopiero co wyremontowanym. Przyjaciółka powiedziała mi, że w trakcie porządkowania piwnicy, gdzie pozostały jeszcze jakieś graty po dawnych lokatorach, znalazła STARY TALERZ. Był zawinięty w gazetę z epoki gierkowskiej... – Gdzie go masz? – spytałem. – A leży na stole. – Talerz bardzo mi się spodobał i dostałem go w prezencie.


Wyszczerbiony, poobijany, OZDOBIONY HERBEM... Gdybym przed laty pokazał go mojej śp. Matce, zbieraczce staroci, westchnęłaby pewnie: „Ach, jaki piękny! Ciekawa jestem, kto z niego jadł”. Kto jadł? Hrabiowie, HRABIOWIE jedli z niego swoje frykasy! Wcale nietrudno było stwierdzić, że herb na talerzu należał do utytułowanej rodziny ŁUBIEŃSKICH. Nad dziewięciopałkową koroną hrabiowską unosi się opancerzona złota ręka z mieczem – klejnot herbu Pomian. Tarcza ma zaledwie 1,5 cm wysokości i 1 cm szerokości, ale mieści w sobie: i żubrzą głowę, i baranka, i zbrojnego męża na koniu, i jeszcze dwie kozice z różami!!! Zaiste cienkim musiał być pędzelek, którym to wszystko namalowano. To że z tego talerza jedli hrabiowie, wiadomo. Wiadomo nawet, jak się nazywali. Mimo to, zniszczony talerz wcale nie przestaje być przedmiotem tajemniczym. Zagadką bowiem pozostaje jego droga od pałacu hrabiowskiego do ursynowskiego bloku.




Mariusz Kazańczuk


Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium